Pewnie zastanawiacie się skąd wytrzasnęłam te liście oliwne. Już spieszę z wyjaśnieniem. Cofnijmy się do moich zeszłorocznych chorwackich wakacji.
Drzewka oliwne rosną tam praktycznie wszędzie- przy plaży, w ogrodach, na bezdrożach. Wszystkie obsypane oliwkami, niestety w sierpniu jeszcze niedojrzałymi. Siedząc na rozgrzanym tarasie, zapaliła mi się w głowie lampka – skoro oliwki jeszcze niedojrzałe (a chętnie bym skubnęła kilka), to może chociaż te listki mają jakieś cudowne właściwości? Poszperałam w internecie i … nie myliłam się!
Badania naukowe wykazały, że liście oliwne posiadają silne właściwości grzybobójcze, przeciwpasożytnicze oraz antyoksydacyjne. Co więcej ekstrakt z oliwkowych liści rozprawi się bez problemów z wirusami czy bakteriami oraz zwiększy odporność organizmu. Wszystko to za sprawą zawartej w liściach oleuropeiny.



Swoją drogą chętnie odwiedziłabym kolejny raz Chorwację – jestem w niej absolutnie zakochana! W tym roku niestety nie powygrzewam się nad Adriatykiem, ale może za rok… 🙂