Jeszcze będąc w ciąży, widząc te wszystkie mamy pchające wózki, nie mogłam się doczekać, kiedy i ja będę z moim maluchem spacerować całymi dniami. Spacery! Słońce, świeże powietrze i słodko śpiący niemowlaczek w wygodnym wózku. Obowiązkowo w zestawie z cup-holderem na kawę kupioną po drodze. Tak, hmm…w praktyce bywało różnie.
Czasem wracałam prawie biegiem do domu. Z kryjącą się w zabudowanej gondoli wyjącą syreną zamiast słodkiego bobasa. Czasem jedną ręką pchałam wózek, w drugiej niosłam wiercącą się marudę, a w głowie odliczałam ile jeszcze zostało nam do domu. Ale na szczęście czasami po prostu spokojnie spacerowałam, przez dwie – trzy godziny.
Spacery są świetną opcją na spędzanie czasu z maluszkiem, ale niestety stałe trasy szybko się nudzą. No, bo kurczę – ile można chodzić ciągle tymi samymi ścieżkami? Mimo, że uwielbiam spacerować, to i mi w pewnym momencie te nasze codzienne spacery trochę zbrzydły. Z ociąganiem zakładałam adidasy i pakowałam malucha do wózka, po cichu licząc, że szybko przyśnie, a ja zawrócę do domu (mamy na pewno znają te patenty). Jeśli też znacie to uczucie przesytu, a spacer stał się – zamiast przyjemnością – przymusową częścią dnia, może warto rozejrzeć się za innymi rodzajami aktywności?
Wbrew pozorom, możliwości spędzenia aktywnie czasu z małym dzieckiem jest całkiem sporo! A mama zajmująca się maluchem jak najbardziej może być aktywna! A może i powinna, bo ruch pozwala przewietrzyć głowę, uspokoić myśli i oderwać się trochę od tej domowej rutyny, płaczu nie wiadomo o co i gotowania obiadków, które potem lądują na podłodze. Najfajniej byłoby, gdyby można było przekazać malucha na tę (chociaż) godzinkę dziennie dla siebie – tacie, babci, dziadkowi, cioci, sąsiadce… No, ale sama wiem, że czasem (najczęściej) się po prostu nie da. Trzeba więc poradzić sobie inaczej.
Bieganie z wózkiem
Nie trzeba mieć od razu specjalnego biegowego wózka, by zacząć biegać z maluchem. Nie ryzykowałabym biegania z najmniejszymi maluszkami, które jeszcze jeżdżą w gondolach – nawet przy najlepszej amortyzacji wózka, nie wyeliminujemy wstrząsów. Bezpieczną granicą jest ukończenie przez niemowlaka 6 miesięcy i samodzielne siedzenie. Samodzielne, czyli bez podpierania poduchami! Oczywiście są specjalne wózki – hamaki, które umożliwiają bieganie z dzieckiem już od pierwszych miesięcy, ale zakładam, że większość z mam nie ma takich wózków w domu. Ja nie mam. Nie mam też wózka typowo biegowego, a po prostu lekką spacerówkę i ona też świetnie daje radę.
Przyznaję – o wiele bardziej lubię biegać sama, ale gdy nie miałam takiej możliwości zdarzało mi się brać spacerówkę i zrobić mały jogging. Głowa (i moja i jego) przewietrzona, dawka ruchu zaliczona, a i energii jakoś tak więcej po powrocie do domu!
Jeśli spodoba Wam się trening z maluchem, polecam gorąco bloga runwithmum.pl. U Natalii znajdziecie mnóstwo cennych informacji o bieganiu z wózkiem!
Uwaga – bieganie z wózkiem znacznie bardziej męczy niż solo!
Zajęcia dla mam z maluchami
Kluby fitness często oferują specjalne zajęcia dla młodych mam, na które można zabrać swoje pociechy. Popytajcie, może i u Was w okolicy jest taka możliwość.
Druga opcja – zajęcia dla mam z wózkami na świeżym powietrzu, często organizowane przez miasto. U mnie są to treningi z wózkami odbywające się raz w tygodniu.
Rower z przyczepką
Rowery po urodzeniu malucha kurzą się w piwnicy? Znam to. Ale! Wycieczki rowerowe nie muszą iść w odstawkę dopóki maluch nie podrośnie na tyle, aby móc przewozić go w foteliku rowerowym. W prawdzie zakup przyczepki rowerowej to wydatek od kilkuset do kilku tysięcy złotych, ale sporo firm umożliwia ich wypożyczenie za 30-40 złotych. Może w Waszych miastach też jest taka możliwość?
Wycieczka z nosidłem/chustą
Tam gdzie nie da się pojechać z wózkiem, świetnie sprawdzą się nosidła ergonomiczne, turystyczne lub chusty. My spacerowaliśmy po górach z maluchem na plecach, w nosidełku Tula. Wcześniej próbowaliśmy nosić go w chuście, ale całe to motanie, naciąganie i dyndające końcówki materiału nie do końca mi pasowały. Wybraliśmy Tulę, bo zakłada się ją ekspresowo, maluch ma prawidłową pozycję, a nas – dzięki szerokiemu pasowi biodrowemu – nie bolą plecy. Nawet teraz, gdy synek waży 11 kg. Większość dzieci lubi być noszona, więc wyjazd nosidłem czy chustą to opcja zdecydowanie do rozważenia. Czy w góry, czy do lasu, czy nad jezioro.
Jeśli planujesz wyjazd w nosidle w góry, przeczytaj też wpis o naszym wyjeździe z niemowlakiem w Góry stołowe.
A jak Wy spędzacie czas ze swoimi maluchami?